Fluid jest jednym z kosmetyków, które najłatwiej nałożyć. Szczególnie fluid półpłynny. Taki fluid nigdy nie zrobi nam na buzi tapety szpachlą nakładanej. Przy fluidzie o konsystencji kremowej – może być już nie tak łatwo. Wrażenie pewnej naturalności w wyglądzie (makijaż, który udaje, że wcale go nie ma) to idealne połączenie półpłynnego fluidu i wytuszowanych rzęs. Oczywiście, ten tusz nie może być żaden super-pogrubiająco-wydłużająco-zagęszczający, bo wtedy się wyda. Ale taki zwykły, najnormalniejszy fluid, przez który czasem błyszczy się nosek (bo przecież tylko pofluidowany, a nie popudrowany) i jakiś zupełnie nieprzebojowy tusz – one zawsze pomogą nam udawać naturalną. Do tego żadnej szminki! Zwykły błyszczyk, jeśli już kto bardzo potrzebuje. Albo jeszcze lepiej – maść z witaminą A. Ona ślicznie pachnie.
Tak właśnie pomalowane możemy iść nawet na działkę kopać ziemniaki. Nikt się do nas nie przyczepi, że pomalowałyśmy się, jak do teatru. I o to właśnie chodzi.
To właśnie dla nas – nastolatek, nieśmiałych, Matek-Polek – zrobił fluid. Kolejne niewinne kłamstwo. Dzięki mu za to. I jego wynalazcy. Jakoś tak jestem przekonana, że fluid wynalazła kobieta.
Miłego malowania!